Izabela pisze: „Swój wygląd maskowałam co raz większymi i luźniejszymi ciuchami. Zdawałam sobie sprawę, że jest mnie więcej, ale zdrowotnie byłam w takim dołku, że kolejna drożdżówka w piekarni była lekarstwem na smutki. Zaczęły mnie bardzo boleć plecy. Postanowiłam umówić się do trenera personalnego by pomógł mi przy bólach kręgosłupa. Chciałam ćwiczyć, ale tak ciężko było się zebrać by nie rzucić tego po 2-3 treningach jak to najczęściej się kończyło. Odzyskałam energię, siłę i radość z życia. Efekty widać na zdjęciach. Dodam, że mam chorą tarczyce oraz insulinooporność”.